Zrobiłam wygodne miejsce przy stole
Stary blat zaścieliłam lnianym
obrusem,
zapaliłam świece w miedzianym
lichtarzu.
Jedyne, ocalałe dwa kryształy
napełniłam czerwonym winem.
Postawiłam dwie ulubione filiżanki.
Kawa paruje, rozsiewając nęcący
aromat,
wino musuje, świece filują,
a ja wciąż czekam.
Czekam.
Czekam...
Kocham to swoje nierealne czekanie.